niedziela, 1 lutego 2015

Miniaturka/ Naxi/ Prawdziwa miłość zawsze zwycięża.


Tytuł:  Prawdziwa miłość zawsze zwycięża.
Parring: Naxi
Autor: Wercik Weronka Weruś


Życie nieraz bywa niesprawiedliwe. Nieraz? Zawsze. Jedni mają tylko wzloty, a inni same upadki. 
W miłości jest podobnie, jak w życiu. Przy jednej osobie czujesz się, jakbyś mógł latać, przy innej natomiast chcesz przenosić góry, tylko one okazują się za ciężkie. 
Natalia nie była zwykłą dziewczyną. Miała dwie twarze. 
Jedna- milutka i posłuszna dziewczynka, z zamożnej rodziny.
Druga- zbuntowana nastolatka, z zamożnej rodziny.
Niezależnie od tego co robiła, zawsze musiała być postrzegana jako 'ta bogata'. Miała tego dosyć. Może dlatego tak często zamykała się w swoim wyimaginowanym świecie. 
Wszyscy uważali, że jeśli ma kasę, jest szczęśliwa. Tak nie było. On potrzebowała bliskości drugiego człowieka. Miłości. 
Poranek. Dziewczynę obudził brzdęk budzika. Przewróciła, dopiero co otwartymi oczami i zwlekła się z łóżka. W piętnaście minut była gotowa do wyjścia. Była bardzo piękną Hiszpanką. Miała nieskazitelną cerę i naturalne piękno. Nie nakładała sobie na twarz tone tapeto, jak to robiły inne dziewczyny z jej rocznika. 
Szła wolno chodnikiem, w stronę swojej szkoły. 
-Hej Natala! Poczekaj!- ktoś wołał ją.
Odwróciła się. To był Diego. Ten chłopak podobał jej się od dawna. Ale zawsze brakowało jej odwagi, by zagadać. 
- Cześć śliczna - uśmiechnął się zalotnie.
Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć. Była zbyt nieśmiała. Wa TEJ postaci była zbyt nieśmiała. 
On jednak nie dawał za wygraną. Zagadywał ją i flirtował, aż w końcu dziewczyna otworzyła się przed nim. 
Potrafili długo rozmawiać, spacerować, tańczyć i śpiewać. 
Ona czuła, że ten chłopak jest stworzony dla niej. 
Ale jak długo można trwać w złudnych snach? Jak długo można zwodzić samego siebie?
Pewnego dnia Nata przechadzała się samotnie po parku. 
Wtedy go zobaczyła. Siedział na ławce i czule całował jakąś dziewczynę. 
Pod powiekami zebrały jej się łzy.
W głowie miała zamęt.
Te wszystkie prezenty...
Te gorące pocałunki...
Te słodkie komplementy...
Wszystkie chwile spędzone razem...
- Ty podła świnio!- wykrzyczała przez łzy.
Straciła wszystko, na czym jej zależało. Straciła jego. Zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz.  Dobijał się do niej Maxi, najlepszy przyjaciel dziewczyny. 
Mimo, że wiedziała, że ten jest w niej zakochany od podstawówki, nie chciała z nim być. 
Dlaczego? Sama nie wiedziała?
Kiedyś spróbowali być razem. Źle się to wtedy skończyło. 
Odrzuciła.
Teraz pragnęła już tylko samotności. Chętnie też włożyłaby na siebie czarną, seksowną sukienkę i poszłaby 'się sprzedać' jak to robiła zawsze, kiedy miała problem. 
Nie tym razem. 
A w sumie... czemu nie?
Poszła do garderoby. Wybrała koronkową bieliznę, i opiłą sukienkę z naprawdę dużym dekoltem. Wyprostowała włosy i zrobiła bardzo mocny makijaż.
Wychodząc z willi natknęła się na Maxiego.
-Naty? - zdziwił się chłopak. 
- Nie, duszek leśny - była wyraźnie poirytowana. 
- Co ty masz na sobie?
-Nie twój zasrany interes.
Szła przed siebie nie zważając na goniącego za nią chłopaka. Wołał, prosił i krzyczał. Jednak ona była głucha na wszelkie wezwania. 
W końcu zrozumiał, co ona chce zrobić. Odpuścił. 
Stała na poboczu autostrady w BA. Trzęsła się z zimna. Noce w tym mieście potrafią być naprawdę chłodne. 
Obok niej zatrzymał się jakiś samochód. W mroku nie widziała kierowcy. Śmiało otworzyła drzwi i wsiadła do środka. 
Trasa była długa i nudna. Natalia poczuła się senna. Jej głowa opadła na siedzenie. Dziewczyna usnęła. 
Śniła o rzeczach pięknych i niestworzonych. Widziała siebie i przyjaciół, których niestety już dawno straciła...
Obudziło ją gwałtowne szarpnięcie. Przetarła oczy. Widziała jak mężczyzna wychodzi z pojazdu i idzie w stronę  dużego budynku. Podążyła za nim. Szła szybko. Starała się być spokojna. Nie bardzo jednak mogła.
Weszła do jakiegoś domu, potem do pokoju. 
Mimo ciemności rozpoznała to miejsce.
Pokój Maxiego.
- Co ty do cholery robisz? - krzyknęła szeptem, tak by nie zbudzić innych domowników.
- Jeśli tak bardzo chcesz się komuś oddać, to proszę bardzo. Jestem do dyspozycji - zdawało jej się, że chłopak jest wściekły.
- Chyba żartujesz!
-Oczywiście! Natalia - chwycił ją za ramiona - co się z tobą dzieje?!
Odwróciła twarz. Na łóżku dostrzegła swoje ubrania.
-Co to tu robi?
-Po drodze zabrałem od ciebie. Idź się przebierz.
Wykonała rozkaz. 
Po chwili wróciła. Stała oparta o drzwi pomieszczenia. 
Była zmieszana. Nigdy dotąd się tak nie czuła. Miała żal do samej siebie. Myślała też, że nienawidzi Maxiego. Ale poza nienawiścią i urazą, w głębi serca była mu wdzięczna. 
- Nat... - zaczął patrząc na nią. 
W tej chwili już wiedziała. 
Podbiegła do chłopaka i wpadła w jego ramiona.
-Dziękuję - wyszeptała mu do ucha.
Nie umiał się powstrzymać. 
Złożył na jej ustach namiętny pocałunek. 
Na początku chciała się wyrwać, ale coś w jej sercu nie pozwalało na to. 

Oddała mu to na co zasługiwał.
~
Cześć! Tu Wercia. Oto kolejna beznadziejna miniaturka mojego autorstwa. Nie załamujcie się, pls.
Proszę, powiedzcie szczerze, co o niej myślicie.
Kocham mocno ♥
~
p.s. Poprzednio chyba źle skopiowałam link. Bądź co bądź nie dostałam maila zwrotnego... Ach, to szczęście. http://blogroku.pl/2014/kategorie/moje-serce-umarl-o-kiedy-ty-odszedl-el-,bzz,tekst.html