Tytuł: Prawdziwa miłość zawsze zwycięża.
Parring: Naxi
Autor: Wercik Weronka Weruś
Życie
nieraz bywa niesprawiedliwe. Nieraz? Zawsze. Jedni mają tylko
wzloty, a inni same upadki.
W
miłości jest podobnie, jak w życiu. Przy jednej osobie czujesz
się, jakbyś mógł latać, przy innej natomiast chcesz przenosić
góry, tylko one okazują się za ciężkie.
Natalia
nie była zwykłą dziewczyną. Miała dwie twarze.
Jedna-
milutka i posłuszna dziewczynka, z zamożnej rodziny.
Druga-
zbuntowana nastolatka, z zamożnej rodziny.
Niezależnie
od tego co robiła, zawsze musiała być postrzegana jako 'ta
bogata'. Miała tego dosyć. Może dlatego tak często zamykała się
w swoim wyimaginowanym świecie.
Wszyscy
uważali, że jeśli ma kasę, jest szczęśliwa. Tak nie było. On
potrzebowała bliskości drugiego człowieka. Miłości.
Poranek.
Dziewczynę obudził brzdęk budzika. Przewróciła, dopiero co
otwartymi oczami i zwlekła się z łóżka. W piętnaście minut
była gotowa do wyjścia. Była bardzo piękną Hiszpanką. Miała
nieskazitelną cerę i naturalne piękno. Nie nakładała sobie na
twarz tone tapeto, jak to robiły inne dziewczyny z jej rocznika.
Szła
wolno chodnikiem, w stronę swojej szkoły.
-Hej
Natala! Poczekaj!- ktoś wołał ją.
Odwróciła
się. To był Diego. Ten chłopak podobał jej się od dawna. Ale
zawsze brakowało jej odwagi, by zagadać.
-
Cześć śliczna - uśmiechnął się zalotnie.
Dziewczyna
nie wiedziała co odpowiedzieć. Była zbyt nieśmiała. Wa TEJ
postaci była zbyt nieśmiała.
On
jednak nie dawał za wygraną. Zagadywał ją i flirtował, aż w
końcu dziewczyna otworzyła się przed nim.
Potrafili
długo rozmawiać, spacerować, tańczyć i śpiewać.
Ona
czuła, że ten chłopak jest stworzony dla niej.
Ale
jak długo można trwać w złudnych snach? Jak długo można zwodzić
samego siebie?
Wtedy
go zobaczyła. Siedział na ławce i czule całował jakąś
dziewczynę.
Pod
powiekami zebrały jej się łzy.
W
głowie miała zamęt.
Te
wszystkie prezenty...
Te
gorące pocałunki...
Te
słodkie komplementy...
Wszystkie
chwile spędzone razem...
- Ty
podła świnio!- wykrzyczała przez łzy.
Straciła
wszystko, na czym jej zależało. Straciła jego. Zadzwonił jej
telefon. Spojrzała na wyświetlacz. Dobijał się do niej
Maxi, najlepszy przyjaciel dziewczyny.
Mimo,
że wiedziała, że ten jest w niej zakochany od podstawówki, nie
chciała z nim być.
Dlaczego?
Sama nie wiedziała?
Kiedyś
spróbowali być razem. Źle się to wtedy skończyło.
Odrzuciła.
Teraz
pragnęła już tylko samotności. Chętnie też włożyłaby na
siebie czarną, seksowną sukienkę i poszłaby 'się sprzedać' jak
to robiła zawsze, kiedy miała problem.
Nie
tym razem.
A
w sumie... czemu nie?
Poszła
do garderoby. Wybrała koronkową bieliznę, i opiłą sukienkę z
naprawdę dużym dekoltem. Wyprostowała włosy i zrobiła bardzo
mocny makijaż.
Wychodząc
z willi natknęła się na Maxiego.
-Naty?
- zdziwił się chłopak.
-
Nie, duszek leśny - była wyraźnie poirytowana.
- Co
ty masz na sobie?
-Nie
twój zasrany interes.
Szła
przed siebie nie zważając na goniącego za nią chłopaka. Wołał,
prosił i krzyczał. Jednak ona była głucha na wszelkie wezwania.
W
końcu zrozumiał, co ona chce zrobić. Odpuścił.
Stała
na poboczu autostrady w BA. Trzęsła się z zimna. Noce w tym
mieście potrafią być naprawdę chłodne.
Obok
niej zatrzymał się jakiś samochód. W mroku nie widziała
kierowcy. Śmiało otworzyła drzwi i wsiadła do środka.
Trasa
była długa i nudna. Natalia poczuła się senna. Jej głowa opadła
na siedzenie. Dziewczyna usnęła.
Śniła
o rzeczach pięknych i niestworzonych. Widziała siebie i przyjaciół,
których niestety już dawno straciła...
Obudziło
ją gwałtowne szarpnięcie. Przetarła oczy. Widziała jak mężczyzna
wychodzi z pojazdu i idzie w stronę dużego budynku. Podążyła
za nim. Szła szybko. Starała się być spokojna. Nie bardzo jednak
mogła.
Weszła
do jakiegoś domu, potem do pokoju.
Mimo
ciemności rozpoznała to miejsce.
Pokój
Maxiego.
- Co
ty do cholery robisz? - krzyknęła szeptem, tak by nie zbudzić
innych domowników.
-
Jeśli tak bardzo chcesz się komuś oddać, to proszę bardzo.
Jestem do dyspozycji - zdawało jej się, że chłopak jest wściekły.
-
Chyba żartujesz!
-Oczywiście!
Natalia - chwycił ją za ramiona - co się z tobą dzieje?!
Odwróciła
twarz. Na łóżku dostrzegła swoje ubrania.
-Co
to tu robi?
-Po
drodze zabrałem od ciebie. Idź się przebierz.
Wykonała
rozkaz.
Po
chwili wróciła. Stała oparta o drzwi pomieszczenia.
Była
zmieszana. Nigdy dotąd się tak nie czuła. Miała żal do samej
siebie. Myślała też, że nienawidzi Maxiego. Ale poza nienawiścią
i urazą, w głębi serca była mu wdzięczna.
-
Nat... - zaczął patrząc na nią.
W tej
chwili już wiedziała.
-Dziękuję
- wyszeptała mu do ucha.
Nie
umiał się powstrzymać.
Złożył
na jej ustach namiętny pocałunek.
Na
początku chciała się wyrwać, ale coś w jej sercu nie pozwalało
na to.
Oddała
mu to na co zasługiwał.
~Cześć! Tu Wercia. Oto kolejna beznadziejna miniaturka mojego autorstwa. Nie załamujcie się, pls.
Proszę, powiedzcie szczerze, co o niej myślicie.
Kocham mocno ♥
~
p.s. Poprzednio chyba źle skopiowałam link. Bądź co bądź nie dostałam maila zwrotnego... Ach, to szczęście. http://blogroku.pl/2014/kategorie/moje-serce-umarl-o-kiedy-ty-odszedl-el-,bzz,tekst.html
To jest po prostu genialne...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale nie potrafię się wysłowić :'C
Cudowne. Mówię prawdę. Oby tak dalej !
OdpowiedzUsuńJa tez postanowiłam wrócić do tego co zaczęłam jakiś czas temu.
Zapraszam do mnie: http://fedemila-moja-historia.blogspot.com/