◄►♥◄►
Wierzysz w bajki?
Nie?
Dlaczego?
Przecież warto.
A w co wierzysz?
W nic?
Tak nie można!
Uwierz.
W miłość.
W to, że marzenia się
spełniają.
W przeznaczenie i
przypadki.
Uwierz.
Stała
przed dużym budynkiem. Było jej zimno. Chciała wejść do środka,
ale bała się. Czuła, że musi, ale bała się.
Zacisnęła
dłonie w pięści, tak mocno, że kłykcie pobielały. Zasznurowała
wargi i przestąpiła próg.
- O!
Panna Ludmiła! - zawołała recepcjonistka.
Była to
młoda kobieta o bardzo pogodnej twarzy i rudych włosach zawsze
związanych w kłosa.
- Dzień
dobry – szepnęła blondynka. - Przyszłam... odebrać wyniki.
Kobita
schyliła się. Wyciągnęła teczkę z biurka i podała ją
dziewczynie.
Ludmiła
wzięła ją do ręki, odwróciła się. Wyszła bez słowa.
Dotarła
do domu. Usiadła w fotelu i drżącymi dłońmi wyjęła kilka
kartek papieru. Studiowała tekst. Większość była tylko lekarskim
bełkotem – zbiorem liczb i pojedynczych słów. Ale on już umiała
to odczytać.
Zagryzła
wargi. Czuła, jak pod powiekami zbierają jej się łzy. Duże i
gęste. Spływały po policzkach i piekły niemiłosiernie.
-
Dlaczego?!- krzyknęła osuwając się na podłogę. - Dlaczego
akurat ja?!
Dni
mijały, a ona coraz bardziej zamykała się w sobie. Nie chciała
wychodzić i spotykać ludzi. Nie chciała, by oni patrzyli na nią z
litością. Nie chciała, by ktokolwiek jej współczuł. Nikt nie
mógł się dowiedzieć.
Pragnęła,
by znów było jak dawniej. Godzinami przesiadywała w ciemnym,
pustym i zatęchłym pokoju, wspominając to, co kiedyś miało
znaczenie i największą wartość. Dziś były to tylko myśli. Nikt
nie uwierzyłby, gdyby wtedy powiedziała prawdę.
Mogła,
mogła to wykrzyczeć. Mogła. Ale nie zrobiła tego. A tamta decyzja
zaważyła na całym jej życiu. I gdyby wtedy jej postanowienie było
inne, może dzisiaj spędzałaby swoje ostatnie chwile z
przyjaciółmi.
◄►♥◄►
Słyszysz jak szumią
liście drzew?
Jak płynie woda w
strumieniu?
Jak ptaki odśpiewują
swoją pieśń?
Nie?
Dlaczego jesteś głuchy
na piękno świata?
Bo ją straciłeś?
Nigdy nie jest za
późno, żeby naprawić błędy.
Spróbuj.
Siedział
w sali śpiewu. Próbował wyciągać najwyższe dźwięki. Angeles,
nauczycielka, skrzywiła się znacząco. Wiedziała, że z jej
uczniem źle się dzieje. Od pewnego czasu chodził smutny i
nieobecny. A z każdym następnym dniem było już tylko gorzej.
-
Federico, co się z tobą dzieje? Nie poznaję cię. Nie jesteś
sobą. Gdzie twoja cała energia i wdzięk? - zapytała kobieta,
wiedziała, że z lekcji już nic nie będzie, więc chciała chociaż
znać powód, dla którego Włoch zachowuje się tak, a nie inaczej.
-
Bo widzisz Angie, martwię się o Ludmiłę. Od kiedy wykrzyczała
nam, że... - westchnął, nie miał ochoty o tym mówić, chociaż
te myśli zaprzątały jego głowę przez cały czas. - Nie widziałem
jej od tamtego czasu. Angie, martwię się – spuścił głowę. Nie
chciał, by nauczycielka widziała ból na jego twarzy.
Szatynka
nie odezwała się tylko dlatego, że nie wiedziała, co powiedzieć.
Poklepała chłopaka po ramieniu i wyszła. A on został sam.
Zamknął
oczy. Pamiętał wszystko dokładnie, z każdym najmniejszym
szczegółem, całkiem, jakby to wydarzyło się wczoraj.
Cała
ich paczka zebrała się w parku, by omówić szczegóły przyjęcia
urodzinowego Francescy. Ludmiła spóźniła się, jak zwykle. Ale
tym razem nie tryskała radością. Nie uśmiechała się, ani nie
podsuwała genialnych pomysłów. Siedziała cicho na murku. Wzrok
wbiła w czubki swoich dizajnerskich butów. W ogóle nie zwracała
uwagi na to, co dzieje się obok niej. Wszyscy to zauważyli.
Zapytali co się stało. Wtedy ona uniosła wzrok i wykrzyczała im,
że są najgorsi. Wykrzyczała, że nie chce ich więcej znać, żeby
nigdy więcej się do niej nie zbliżali... i uciekła. Tak po
prostu. Uciekła. Nazajutrz nie pojawiła się w szkole. Nikt nie
wiedział co się z nią dzieje. Ale każdy był tak oburzony jej
zachowaniem, że nie miał najmniejszej ochoty się za nią uganiać,
dopytywać i przepraszać. Z czasem wszyscy zapomnieli o Ludmile...
Ale nie Federico.
Włoch
przez cały czas o niej myślał. Był jej prawdziwym przyjacielem.
Nocami nie mógł spać, bo śniła mu się. Dniami natomiast nie
mógł normalnie funkcjonować. Zamroczyło go. Tęsknił. Popełnił
błąd, że wtedy stał bezczynnie. Potrzebowała go, a on stchórzył.
Nie mógł sobie tego wybaczyć.
◄►♥◄►
Ile razy już kochałaś?
Wiele?
A czy jesteś pewna, że
to była prawdziwa miłość?
Nie?
No właśnie, bo kocha
się na zawsze.
Wyciągnęła
stare albumy ze zdjęciami. Przeglądała je godzinami. To było
jedyne zajęcie, którego wykonywanie sprawiało jej przyjemność.
Mogła się temu oddać. Zupełnie nie myśleć. Wtedy czuła, że
ludzie, którzy są dla niej ważni, są obok.
Raz
natrafiła na fotografię, na której była ona. Z najlepszym
przyjacielem. Z Federico.
Tak
wiele dla niej znaczył. Tak wiele... Dużo więcej, niż myślał.
Kochała go. Kochała go zawsze. Ale to już nie miało znaczenia.
Nie warto było go tym teraz niepokoić. Wiedziała, że przyjaźń
to i tak dużo... Tyle, że już nawet się z niem nie przyjaźni.
Przez
to, że bała się wyznać prawdy straciła wszystkich. Nawet
Federico. Wszystkich.
Poczuła
ukucie w sercu. To bolało. Bardzo.
Starała
się być silna. Ale ile można? Ile można udawać i oszukiwać
samego siebie? Pękła.
Płakała.
Rzewnie, jak nigdy dotąd. Przerażała ją rzeczywistość.
Przerażał ją świat.
◄►♥◄►
Kochasz ją?
Tak?
W takim razie zawalcz o
nią!
Pokaż, że Ci zależy!
Już nie
wytrzymał. Musiał ją zobaczyć. Nieprzespane noce i brak apetytu
dawały się we znaki. Musiał dowiedzieć się o co tak naprawdę
chodziło. Wiedział, że jeśli będą sami, powie mu o co chodzi.
Nie okłamie go. A wtedy kłamała. Czuł, że blefowała. A jednak
nic nie zrobił.
Stał
pod drzwiami jej mieszkania. Pukał. Cisza. Dzwonił dzwonkiem.
Cisza. Głucha i martwa. Cisza. Coraz bardziej się o nią martwił.
Bał się. A jeśli coś jej się stało? Wyciągnął
zapasowy komplet kluczy, który kiedyś sobie dorobił, w razie
sytuacji awaryjnej, na czarną godzinę. Otworzył drzwi, wolno.
Zawiasy skrzypiały. W środku było ciemno, bo ktoś opuścił
rolety. Miejsce, wydało mu się opuszczone.
Obszedł
wszystkie pokoje, ale nie dostrzegł jej. Nic się nie zmieniło.
Wszystko stało jak dawniej. Każdy kubek, każde krzesło, każda
ramka ze zdjęciem. Zrezygnowany, kierował się w stronę wyjścia.
Wtedy ją dostrzegł. Siedziała skulona, w rogu pomieszczenia. Ale
to nie była ta sama Ludmiła, którą kiedyś znał. Ta dziewczyna
patrzyła w jego kierunku, przestraszonym wzrokiem badała sytuację.
Na chudych kolanach ułożyła wymizerniałą twarz. Nie wyglądała
jak człowiek. Prędzej, jak jego wrak. Jak cień. Była przeraźliwie
chuda. Skura naciągnięta na kości. Miała przekrwione oczy i
potargane włosy.
-
Ludmiła...? - odezwał się cicho. Skierował się do niej. Stawiał
małe kroczki.
- Nie, Fede, błagam... - z jej ciałka wydobył się cichutki głosik, przypominający pisk.
Złapał jej dłoń, bladą i drżącą. Spojrzał w oczy. Takie smutne.
- Lu, co się dzieje? - zapytał. Nie mógł znieść jej cierpienia. Chciał pomóc dziewczynie.
- Nie. Nie możesz się dowiedzieć. Nikt nie może! - krzyknęła, po czym wybuchnęła płaczem.
Usiadł obok. Nie pytał o powód. Wiedział, że i tak nie powie prawdy. Chciał po prostu przy niej być. Wiedział, że należy być cicho. Cisza ją uspokajała. Cisza była lekarstwem.
◄►♥◄►
Mówisz, że miłość boli.
Nie rozumiem tego.
Miłość nie może boleć.
To tylko stan.
Wmawiasz to sobie.
Gdybyś naprawdę chciała, mogłabyś być szczęśliwa.
Siedzieli. Nic poza tym. Ktoś mógłby wziąć ich za posągi. Ale im to wystarczyło. Nie chcieli słyszeć słów, bo czuli, że jednym nieodpowiednim ruchem, mogliby wystawić królową. A kiedy już królowa zostaje zbita, cała gra się kończy. Inne pionki nie mają znaczenia, choć mogłyby stanąć do bitwy, jako żołnierze.
Federico wyciągnął dłoń i jednym ruchem starł nią łzy z policzka towarzyszki.
- Po co to robisz? - zapytała, unikając jego wzroku.
- Bo mi na tobie zależy - wytłumaczył.
To dobiło ją jeszcze bardziej. Była pewna, że Włoch ją kocha. Ale tylko jak przyjaciółkę. Jak młodszą siostrę.
- Nie ma mnie, Federico. Zrozum. Nie ma mnie... - załkała znowu.
- Ależ jesteś, przecież cię widzę - pogładził jej włosy.
Wciągnęła nosem powietrze. Bała się, ale on był jedyną osobą, której mogła ufać.
- Fede, ja... ja mam raka - wydusiła.
Te słowa parzyły ją w język. Brzmiały okropnie, zdawała sobie z tego sprawę.
Nie chciała umierać. Obawiała się śmierci. Bardziej niż diabeł święconej wody. Miała na swoim koncie wiele grzechów. Wiedziała, że nie pójdzie do nieba.
- Fede, ja... ja mam raka - wydusiła.
Te słowa parzyły ją w język. Brzmiały okropnie, zdawała sobie z tego sprawę.
Nie chciała umierać. Obawiała się śmierci. Bardziej niż diabeł święconej wody. Miała na swoim koncie wiele grzechów. Wiedziała, że nie pójdzie do nieba.
◄►♥◄►
I czemu tak stoisz?!
Powiedz coś!
Pomóż jej!
Uratuj ją!
Ona ma tylko Ciebie!
Boisz się?
Jesteś żałosny.
Za późno już, żeby się bać.
Nie wiedział co powiedzieć. Nagle wszystko stało się jasne. Odsunęła się od wszystkich, bo nie chciała, by ktoś wiedział. Zostawiła ich, by się nie martwili.
- Mi już nic nie zostało. Niedługo odejdę i wszyscy o mnie zapomną - stwierdziła.
Podziwiał ją. Nie płakała, kiedy o tym mówiła. Wydawało mu się, że już się z tym pogodziła.
Patrzył na nią. Chciał jej to w końcu wyznać. Pragnął, by wiedziała, że ją kocha. Że zawsze kochał.
- Lud...czy ja mogę ci coś wyznać? - zapytał prawie niedosłyszalnym szeptem.
- Jasne. Tajemnicę zabiorę do grobu - zaśmiała się gorzko.
- Bo ja... ja cię kocham. Kocham cię - wyznał. Poczuł ulgę.
Zadziwiło go to, jak wiele mogą te słowa.
Uniósł wzrok i spojrzał na nią. Było w niej coś innego. Na początku nie mógł tego dojrzeć, ale po chwili uświadomił sobie, że to uśmiech.
Promieniała.
W jej policzkach pojawiły się małe dołeczki, a przy oczach powstały delikatne, prawie niedostrzegalne zmarszczki.
- Czy ty też mnie...- wyjąkał.
Skinęła głową.
◄►♥◄►
Pozostaw przeszłość.
Nie myśl o przyszłości.
Żyj chwilą.
Na dobre Ci to wyjdzie.
W tamtej chwili świat wydał jej się bardziej kolorowy. Od dawne nie czuła się tak dobrze.
Patrzyła w czekoladowe tęczówki Federico i czuła jak wraca do niej życie. Miała ochotę wstać, tańczyć i śpiewać. Latać. To prawda, co mówią - miłość dodaje skrzydeł.
Objął jej twarz w swoje dłonie Dzieliły ich milimetry. Czuły, ciepły oddech Włocha na jej policzkach. W końcu pocałował ją. Jego wargi na jej ustach. Trwali razem. Współpracowali. Współgrali. Razem. Od dziś już na zawsze.
◄►♥◄►
Wydaje Ci się, że ona odejdzie i nie wróci?
To nie jest prawda.
To nie tak.
Ona będzie.
Spędzili razem sześć wspaniałych miesięcy. Ludmiła znów była szczęśliwa, a Federico? Federico również. Czuł, że za jeden jej uśmiech mógłby dać jej tuzin róż.
Nadeszła zima. Święta Bożego Narodzenia Włoch spędził w szpitalu.Czuwał przy ukochanej. Gładził jej dłoń. Nie chciał płakać. Patrzyła na niego swoimi bursztynowymi oczami. Było w nich coś więcej. Coś, czego nigdy dotąd nie było. Pewne malutkie iskierki.
Opuściła powieki. Była zmęczona. Już nie dawała rady walczyć. Przegrała w wojnie z samą sobą.
- Dziękuję ci. Za wszystko - wyszeptała.
Usnęła. Snem wiecznym. Snem, z którego już więcej nigdy się nie obudziła.
Pocałował jej jeszcze ciepły policzek.
- Nie masz za co. Kocham cię - jedna mała łezka spłynęła po policzku chłopaka.
____
Hej!
Tu Wercik, lub jak ktoś woli Weronka. Ewentualnie Weruś ^^
Tak więc oto mój One Shot. Dobra, przyznajcie, nie popisałam się. Zdecydowanie nie.
No ale cóż...
Ocenę pozostawiam Wam.
Buziaczki ;3
Weruś, to było piękne. Popłakałam się ;c
OdpowiedzUsuńMasz nową fankę ^^
kocham,
Cathy
Bardzo dziękuję C:
Usuń♥ Ja też ♥
Jeśli to ma być żart,że się nie popisałaś to nie śmieszny uwierz.
OdpowiedzUsuńWercik to było piękne,wspaniałe,cudowne!!!!!!!!.:):*
Jak ty mogłaś napisać,że się nie popisałaś.
Jakby tak było to nie doprowadziłabyś mnie do łez.<3
Normalnie kocham ciebie i tego twojego One Shota! Całym serduchem♥
Czekam na kolejne arcydzieło!!!!!:)
Nie, to nie miał być żart... :*
UsuńDziękuję Ci bardzo Milenko :3
A ja kocham Ciebie <3
Świetne wzruszyłam sie to było pikne
OdpowiedzUsuńWercik gratulacje czekam na nastepnego <3
Bardzo Ci dziękuję <3
UsuńWercik :* kochana cudo idealne
OdpowiedzUsuńTak wzruszająca historia
Fedemiła jak dla mnie serduszko
Popisałaś się i wyszło Ci to genialnie
I znów płacze śliczna historia
jesteś wspaniała
Buziaki :*
K.C <333 :*
Dziękuję Ci, słońce <3
UsuńKoffam ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper piękny czekam na kolejne wpisy <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńNastępny wpis doda któraś z dziewczyn c;
Ryczę jak bóbr !!!!
OdpowiedzUsuńTo po prostu było genialne ;**
Już nie mogę doczekać się kolejnego wpisu <3
Dziękuję bardzo ♥
UsuńKolejny wpis za kilka di c;
Uhuuhuhuhuhuhuhuhuhuh, wrócem, słońce ! <3
OdpowiedzUsuńO jeny, kochanie.... płaczę, wylewam łzy litrami. Już na samym początku przeczuwałam wzbierające pod powiekami łzy. Prowadzę bloga z najbardziej utalentowanymi dziewczynami na świecie. Jestem z Ciebie dumna, tak, na prawdę. Jestem dumna, bo pracujesz razem ze mną i mogę się tym chełpić. Kochanie, czas nie pozwala mi się rozpisać, ale wiedz, że Cię kocham i zazdroszczę Ci tego ogromu talentu. Cóż, kiedy rozdawali talent pisarski, byłam chora xD
UsuńPopłakłam się :'(
OdpowiedzUsuńSeryjnie łzy mi lecą :C
To było świetne, piękne po prostu prawdziwa perełka :3
Moje OneShooty będą najgorsze ;-;
Jeszcze tu wrócę kochana ♥!
OdpowiedzUsuńWera ty moje kochanie...
UsuńCzemu sam tytuł jest taki smutny? :CCC
Potrafisz tak pęknie opisać te wszystkie emocje *.*
Mój kochany Federico się zamartwia... Każdy potrzebuję takiego przyjaciela. Nie dziwię się, że był taki przygnębiony...
Jednak on jej nie opuścił. Odwiedził ją i chociaż dowiedział się, że Ludmiła ze niedługo umrze dalej trwał przy niej...
Wyznali sobie miłość. Czy tylko mnie to poruszyło ;-;?
Byli razem... Do jej ostatniego dnia...
Czy taką miłość możemy nazwać wieczną?
Wydaje mi się, że tak...
Nie, nie popisałaś się, WCALE... -,-'
Nie wkurzaj mnie nawet ok? -,-
Grrrrrr -,-
Wercik kochanie jeszcze raz powiedz, że ci nie wyszło (cokolwiek) a ja cię znajdę i zabiję! PATELNIĄ! XD
Kocham - Maja <33333
Nienawidzę podobnych historii.
OdpowiedzUsuńPo prostu ich nie cierpię.
Są najgorsze.
A wiesz czemu?
Bo gdy tylko czytam coś podobnego - płaczę.
Sam tytuł, w którym jest wzmianka o tej chorobie działa na mnie jak gaz łzawiący.
I mimo, że ten one-shot był niesamowity nie potrafię nic o nim powiedzieć.
W dalszym ciągu za bardzo boli mnie to, co czytałam.
Ich historia była piękna.
Tyle mogę z siebie wydusić.
Gratuluję napisania czegoś tak niesamowitego.
Pozdrawiam,
N.
O JENY.
UsuńMój One Shot skomentowała sama Nikoletta *-*
Umarłam.
Dziękuję Ci.